piątek, 17 maja 2013

Anioł Piekieł cz.2

Hej, ostatnio ktoś mnie poprosił o drugą część Anioła Piekieł. Tak się składa, że akurat skończyłam drugi rozdział wczoraj wieczorem. Czytajcie :)   :

Rysunek
            Margaret poszła do szkoły. Pokazała pani swój rysunek. Pani pochwaliła ją za ładnie namalowaną pracę. Nie pokazała jej pierwszego rysunku. Bała się jej reakcji. Mama powtarzała, żeby nie dzielić się swoimi problemami z nikim, że tak jest kulturalnie. Mała 7-letnia Margaret nie była taka głupia jak na swój wiek.  Wiedziała, że mama po prostu chce ukryć swoje problemy, wmawiając jej jak głupiej. „Nie jestem taka głupia” pomyślała, kiedy mama jej o tym powiedziała.
- Margaret, pięknie rysujesz. Wspaniale udaje ci się namalować uczucia jak na swój wiek!
„ Pani ocenia wiekowo? Czyli, że za 2 lata malując tak samo będzie to źle wyglądać?” Margaret próbowała za wszelką cenę zrozumieć tok myślenia dorosłych. Nie rozumiała nic.
            Przenieśmy się teraz do domu Margaret. Mama gotuje obiad, a ojciec wraca do domu. Nie rozmawiają ze sobą, ale ten spokój nie może dłużej trwać.
- Chyba usiądę.
Mama usiadła na fotelu w salonie. Ojciec musiał jednak znaleźć kolejny powód do kłótni.
- Nie pracujesz i jeszcze się wylegujesz! A obiad?
- Obiad się gotuję, stałam 2 godziny przy garach. Odpocznę i za 5 minut znów wrócę do kuchni.
-Ja siedzę 10 godzin w robocie, żebyście miały, co jeść, a ty nawet obiadu gotować nie chcesz!
-Proszę… głowa mnie boli, muszę odpocząć.
- Wracaj do kuchni, Margaret wraca za 2 godziny. Obiad musi być gotowy!
Ojciec rzucił teczkę na ziemię, usiadł na fotel i włączył telewizor. Matka szybkim krokiem poszła do kuchni i spojrzała na gotującą się zupę. Nie chciała spojrzeć w oczy mężowi.
            Margaret wróciła do domu. Rodzice siedzieli cicho. Mama podała obiad na stół.
- Obiad!
To chyba było słowo, które przerwało ciszę. Margaret miała nadzieję, że cisza przetrwa. Nie myliła się.
- Mamusiu, mogę wyjść na podwórko?
- Możesz.
Dziewczyna szybko nałożyła buty i wyszła.
Mama usiadła na kanapie.
- Lepiej, żebyś posprzątała, a nie siedziała i nic nie robiła.
Mama nie chciała zaczynać nowej kłótni. Poszła do pokoju Margaret. Najpierw wyczyściła biurko. Teraz miała zacząć czyścić szuflady, kiedy otworzyła szafkę „Nieudanych rysunków”. Wzięła pierwszy rysunek z góry, który dziewczynka malowała ostatniego wieczora.
Ojciec siedział spokojnie w salonie. „Jakoś cicho w tym pokoju Margaret”. Wstał z fotela i poszedł do pokoju, w którym była matka.
Mama patrzyła ze smutną miną na rysunek. „Nasza córka cierpi.” Ojciec wszedł do pokoju. Podszedł do matki i zajrzał jej przez ramię. Spojrzał na obrazek.
- To wszystko twoja wina!
- Moja?! Ty ciągle zaczynasz kłótnie i mnie bijesz!
Matka pożałowała tych słów. Patrzyła jak ojciec kumuluje w sobie gniew. Po 2 sekundach, walnął z całej siły w jej brzuch, aż upadła na kolana. Jęczała z bólu. On nic sobie z tego nie robił i poszedł do salonu, usiąść na kanapie.
Margaret po 2 godzinach wróciła do domu. Rodzice ze sobą nie rozmawiali. Czuła, że nie dawno się pokłócili. Godzina 22. Rodzice nie byli zajęci kłótniami, więc dziś Margaret poszła spać o normalnej godzinie.

To tyle, właśnie piszę 3 rozdział i prawdopodobnie pojawi się za 5-7 dni. Trzymajcie się!

Pa! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz