Rysunek
Margaret poszła do szkoły. Pokazała
pani swój rysunek. Pani pochwaliła ją za ładnie namalowaną pracę. Nie pokazała
jej pierwszego rysunku. Bała się jej reakcji. Mama powtarzała, żeby nie dzielić
się swoimi problemami z nikim, że tak jest kulturalnie. Mała 7-letnia Margaret
nie była taka głupia jak na swój wiek.
Wiedziała, że mama po prostu chce ukryć swoje problemy, wmawiając jej
jak głupiej. „Nie jestem taka głupia” pomyślała, kiedy mama jej o tym
powiedziała.
- Margaret,
pięknie rysujesz. Wspaniale udaje ci się namalować uczucia jak na swój wiek!
„ Pani ocenia wiekowo? Czyli, że za 2 lata malując tak samo
będzie to źle wyglądać?” Margaret próbowała za wszelką cenę zrozumieć tok
myślenia dorosłych. Nie rozumiała nic.
Przenieśmy się teraz do domu
Margaret. Mama gotuje obiad, a ojciec wraca do domu. Nie rozmawiają ze sobą,
ale ten spokój nie może dłużej trwać.
- Chyba
usiądę.
Mama usiadła
na fotelu w salonie. Ojciec musiał jednak znaleźć kolejny powód do kłótni.
- Nie
pracujesz i jeszcze się wylegujesz! A obiad?
- Obiad się
gotuję, stałam 2 godziny przy garach. Odpocznę i za 5 minut znów wrócę do
kuchni.
-Ja siedzę
10 godzin w robocie, żebyście miały, co jeść, a ty nawet obiadu gotować nie
chcesz!
-Proszę…
głowa mnie boli, muszę odpocząć.
- Wracaj do
kuchni, Margaret wraca za 2 godziny. Obiad musi być gotowy!
Ojciec rzucił teczkę na ziemię, usiadł na fotel i włączył
telewizor. Matka szybkim krokiem poszła do kuchni i spojrzała na gotującą się
zupę. Nie chciała spojrzeć w oczy mężowi.
Margaret wróciła do domu. Rodzice
siedzieli cicho. Mama podała obiad na stół.
- Obiad!
To chyba
było słowo, które przerwało ciszę. Margaret miała nadzieję, że cisza przetrwa.
Nie myliła się.
- Mamusiu, mogę
wyjść na podwórko?
- Możesz.
Dziewczyna
szybko nałożyła buty i wyszła.
Mama usiadła
na kanapie.
- Lepiej, żebyś
posprzątała, a nie siedziała i nic nie robiła.
Mama nie chciała zaczynać nowej kłótni. Poszła do pokoju
Margaret. Najpierw wyczyściła biurko. Teraz miała zacząć czyścić szuflady,
kiedy otworzyła szafkę „Nieudanych rysunków”. Wzięła pierwszy rysunek z góry,
który dziewczynka malowała ostatniego wieczora.
Ojciec siedział spokojnie w salonie. „Jakoś cicho w tym
pokoju Margaret”. Wstał z fotela i poszedł do pokoju, w którym była matka.
Mama patrzyła ze smutną miną na rysunek. „Nasza córka
cierpi.” Ojciec wszedł do pokoju. Podszedł do matki i zajrzał jej przez ramię.
Spojrzał na obrazek.
- To
wszystko twoja wina!
- Moja?! Ty
ciągle zaczynasz kłótnie i mnie bijesz!
Matka pożałowała tych słów. Patrzyła jak ojciec kumuluje w
sobie gniew. Po 2 sekundach, walnął z całej siły w jej brzuch, aż upadła na
kolana. Jęczała z bólu. On nic sobie z tego nie robił i poszedł do salonu,
usiąść na kanapie.
Margaret po 2 godzinach wróciła do domu. Rodzice ze sobą nie
rozmawiali. Czuła, że nie dawno się pokłócili. Godzina 22. Rodzice nie byli
zajęci kłótniami, więc dziś Margaret poszła spać o normalnej godzinie.
Pa! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz