czwartek, 30 maja 2013

Anioł piekieł cz.3

Hej, przepraszam że tak długo czekaliście. Oto trzecia część Anioła Piekieł:
Zaginęła
Margaret jak zawsze o 7 rano szykowała się do szkoły. Tata jeszcze spał, miał dziś wolne. Dziewczynka nie chciała ich budzić, więc po cichutku wyszła z domu. Ojciec wstał dopiero o 8:30, kiedy dziewczynka już od 30 minut siedziała za ławką ucząc się ortografii. Był w dobrym humorze, ale po 10 minutach jego dobry humor zniknął. Wstał jak zwykle z łóżka, przeciągnął się i poszedł do salonu. Matka była zazwyczaj o tej porze na nogach.
- Zrób mi kawę, tylko szybko!
            Pomimo krzyku, nie usłyszał, żeby w kuchni matka włączyła expres. Odwrócił głowę w kierunku kuchni. Matki tam nie było. Wstał z kanapy, żeby poszukać jej w domu. Jednak jej nie znalazł. Wziął komórkę leżącą na stole i zadzwonił do niej. Nie odbierała. Ojciec zaczynał się robić wściekły. Zaczął nerwowo chodzić po domu. „Gdzie ona do jasnej ciasnej jest?!” „Jak mogła zostawić mnie i Margaret, jak wróci to oberwie.” „A może jest na policji i składa zeznanie o przemocy w rodzinie?” Różne myśli chodziły Andrzejowi po głowie. Nie mógł się na niczym skupić. Jego wolny dzień, zamienił się w dzień pełen stresu. Bał się zadzwonić na policję. Przecież jego żona mogła tam być. A on wpakowałby się w jeszcze większe kłopoty. Szargały nim mieszane uczucia strachu i wściekłości.
            Nagle zazgrzytał zamek. „Nareszcie jest! Co ona sobie wyobraża?! Zaraz oberwie!”. Jednak w drzwiach stanęła mała Margaret.
- Margaret, pewnie wiesz gdzie jest matka!
-Nie, a co się stało?
- Ty mała kłamczucho! Wiesz gdzie ona jest i nic mi nie powiesz! Kryjesz matkę!
Andrzej uderzył Margaret, aż mała prawie upadła na ziemię. Jej ramię było całe czerwone. Do jej oczu napłynęły łzy. Pobiegła do swojego pokoju i zamknęła drzwi. Ojciec ruszył za nią szybkim krokiem i próbował otworzyć drzwi cisnąć w klamkę ze wszystkich sił. Dziewczynka była taka przerażona. Podbiegła do łóżka i szybko się pod nim schowała. Zaczęła szlochać. Nie wiedziała nawet, o co tacie chodziło. Teraz chciała tylko przed nim uciec.
            Wieczór. Sytuacja się trochę uspokoiła i Margaret siedziała sobie w pokoju rysując. Ojciec wysyłał do wszystkich znajomych sms’y, czy nie widzieli jej żony. Nikt jej oczywiście nie widział. Andrzej znów ruszył w kierunku pokoju dziewczynki, tym razem drzwi nie były zamknięte.
- Margaret, wiesz gdzie może być mama?
- Nie, nawet nie wiem co się stało.
- Proszę cię, nie kłam. Nie mam ochoty na żarty.
-Ale ja naprawdę nie wiem.
- Margaret…
- Mówię prawdę!
- Nie kłam! Wiem, że kłamiesz! Miałem nadzieję, ze sama się przyznasz! Czeka cię za to kara!
Andrzej wziął zamach i uderzył Margaret z całej siły. Dziewczynka aż jęknęła z bólu, schowała twarz i znów do jej oczu napłynęły łzy. Tym razem uderzył ją w drugie ramię.
-Mam nadzieję, że to cię oduczy kłamać. Jeśli się nie przyznasz, spotka cię jeszcze gorsza kara. Więc lepiej mów od razu. Może jak się wyśpisz zrozumiesz, że lepiej mnie nie okłamywać.
Margaret szybko położyła się do łóżka. Nie chciała dostać kolejnej kary od ojca. Nie mogła jednak zasnąć, bojąc się jutrzejszego dnia. Cały czas chodziły jej po głowie słowa ojca „…spotka cię jeszcze gorsza kara…”. Nawet nie chciała wiedzieć, czym jest ta „gorsza kara”. Wykończona stresem i ciągłym rozmyślaniem, głęboko zasnęła.


To tyle na dziś. Mam już nawet pomysł na dalszą część. I chcę też podziękować takiej jednej osobie, która natchnęła mnie do pisania dalszej części. Myślę, że ta osoba się domyśli ;D

Pa! ;) Doma

piątek, 24 maja 2013

Lenistwo

Hejka, przepraszam że nie ma kolejnej części Anioła Piekieł. Nie miałam siły, żeby ją napisać. Jestem teraz zbyt zajęta prowadzeniem tego bloga. A mam tyle pomysłów... Spisałam je, aby żadnego nie zapomnieć. Na razie jest ich...3. Postaram się je zacząć, ale nic nie obiecuje. Następny wpis może być za parę tygodni. Przepraszam, że to aż tak tyle czasu, ale chcę poćwiczyć grę na gitarze, na której też bardzo mi zależy. Trochę poczekacie na mój post na tym blogu, ale będę wstawiała posty na pewno tu. Kliknijcie i się uśmiechnijcie.

Doma ;)

piątek, 17 maja 2013

Anioł Piekieł cz.2

Hej, ostatnio ktoś mnie poprosił o drugą część Anioła Piekieł. Tak się składa, że akurat skończyłam drugi rozdział wczoraj wieczorem. Czytajcie :)   :

Rysunek
            Margaret poszła do szkoły. Pokazała pani swój rysunek. Pani pochwaliła ją za ładnie namalowaną pracę. Nie pokazała jej pierwszego rysunku. Bała się jej reakcji. Mama powtarzała, żeby nie dzielić się swoimi problemami z nikim, że tak jest kulturalnie. Mała 7-letnia Margaret nie była taka głupia jak na swój wiek.  Wiedziała, że mama po prostu chce ukryć swoje problemy, wmawiając jej jak głupiej. „Nie jestem taka głupia” pomyślała, kiedy mama jej o tym powiedziała.
- Margaret, pięknie rysujesz. Wspaniale udaje ci się namalować uczucia jak na swój wiek!
„ Pani ocenia wiekowo? Czyli, że za 2 lata malując tak samo będzie to źle wyglądać?” Margaret próbowała za wszelką cenę zrozumieć tok myślenia dorosłych. Nie rozumiała nic.
            Przenieśmy się teraz do domu Margaret. Mama gotuje obiad, a ojciec wraca do domu. Nie rozmawiają ze sobą, ale ten spokój nie może dłużej trwać.
- Chyba usiądę.
Mama usiadła na fotelu w salonie. Ojciec musiał jednak znaleźć kolejny powód do kłótni.
- Nie pracujesz i jeszcze się wylegujesz! A obiad?
- Obiad się gotuję, stałam 2 godziny przy garach. Odpocznę i za 5 minut znów wrócę do kuchni.
-Ja siedzę 10 godzin w robocie, żebyście miały, co jeść, a ty nawet obiadu gotować nie chcesz!
-Proszę… głowa mnie boli, muszę odpocząć.
- Wracaj do kuchni, Margaret wraca za 2 godziny. Obiad musi być gotowy!
Ojciec rzucił teczkę na ziemię, usiadł na fotel i włączył telewizor. Matka szybkim krokiem poszła do kuchni i spojrzała na gotującą się zupę. Nie chciała spojrzeć w oczy mężowi.
            Margaret wróciła do domu. Rodzice siedzieli cicho. Mama podała obiad na stół.
- Obiad!
To chyba było słowo, które przerwało ciszę. Margaret miała nadzieję, że cisza przetrwa. Nie myliła się.
- Mamusiu, mogę wyjść na podwórko?
- Możesz.
Dziewczyna szybko nałożyła buty i wyszła.
Mama usiadła na kanapie.
- Lepiej, żebyś posprzątała, a nie siedziała i nic nie robiła.
Mama nie chciała zaczynać nowej kłótni. Poszła do pokoju Margaret. Najpierw wyczyściła biurko. Teraz miała zacząć czyścić szuflady, kiedy otworzyła szafkę „Nieudanych rysunków”. Wzięła pierwszy rysunek z góry, który dziewczynka malowała ostatniego wieczora.
Ojciec siedział spokojnie w salonie. „Jakoś cicho w tym pokoju Margaret”. Wstał z fotela i poszedł do pokoju, w którym była matka.
Mama patrzyła ze smutną miną na rysunek. „Nasza córka cierpi.” Ojciec wszedł do pokoju. Podszedł do matki i zajrzał jej przez ramię. Spojrzał na obrazek.
- To wszystko twoja wina!
- Moja?! Ty ciągle zaczynasz kłótnie i mnie bijesz!
Matka pożałowała tych słów. Patrzyła jak ojciec kumuluje w sobie gniew. Po 2 sekundach, walnął z całej siły w jej brzuch, aż upadła na kolana. Jęczała z bólu. On nic sobie z tego nie robił i poszedł do salonu, usiąść na kanapie.
Margaret po 2 godzinach wróciła do domu. Rodzice ze sobą nie rozmawiali. Czuła, że nie dawno się pokłócili. Godzina 22. Rodzice nie byli zajęci kłótniami, więc dziś Margaret poszła spać o normalnej godzinie.

To tyle, właśnie piszę 3 rozdział i prawdopodobnie pojawi się za 5-7 dni. Trzymajcie się!

Pa! ;)

sobota, 11 maja 2013

Każdego dnia ♥

,,Każdej nocy, każdego dnia.
Miliony się rodzi, miliony umiera.
Miliony są szczęśliwi, miliony
cierpią. Trzeba zdać sobie
sprawę z tego że nie jesteś sam
Jest wiele ludzi takich jak TY.
Chodź z innego punktu widzenia
każdy jest inny. Spójrz zza
horyzonty codzienności z
perspektywą spełnienia marzeń"

piątek, 10 maja 2013

Anioł Piekieł

Hej, niestety muszę Was rozczarować. Nie będę pisać "Świat zmienioną ręką". Zmieniłam zdanie. Teraz zajmuję się innym opowiadaniem, mam nadzieję, że równie ciekawym. Serdecznie zapraszam do przeczytania pierwszego rozdziału mojej nowej książki:

Zwykły wieczór
Wieczór, godzina 21:40. Mała Margaret usiadła za biurkiem i zaczęła malować. Pani zadała im namalować pracę o tytule „Moi rodzice”. Margaret obróciła gwałtownie główkę w stronę kuchni. Rodzice jak zwykle siedzieli w kuchni i kłócili się. Dziewczynka namalowała pomarańczową kredką głowę zapłakanej mamy i rozwścieczonego ojca. Niby miała tylko siedem lat, ale wiedziała, że ten obrazek nie wyraża miłych uczuć. Szybciutko pobiegła do swojego pokoju i odłożyła ten rysunek do szafki „Nieudanych rysunków”. Wróciła do salonu, wzięła kredkę i namalowała śmiejących się rodziców. Taki rysunek mogła pokazać swojej pani.
- A Albert?! To też jeden z twoich „kolegów”?! Jesteś zwykłą zdzirą!
- Andrzej… ja kocham tylko ciebie. Jesteś moim najukochańszym skarbem. Kocham tylko ciebie.
Margaret coś ukuło od środka. „O czym mamusia mówi? A ja?” Margaret czuła się okropnie. Nie dość, że rodzice się kłócą, to jeszcze mama o niej nie pamięta. A to tylko kłótnia. Powinna o niej pamiętać zawsze.
- Nie wierzę ci. Jesteś zwykłą, bezwartościową zdzirą. I jeszcze pozwalasz Margaret na to patrzeć!
Ojciec uderzył matkę. Ta cały czas wyła i płakała. Margaret nie chciała dłużej na to patrzeć. Wzięła rysunek, kredki i poszła do swojego pokoiku. Usiadła przy biurku i kończyła rysunek. Zza drzwi ciągle było słychać krzyki i płacz. Dla Margaret był to zwyczajny wieczór. Godzina 22:30. Margaret mogła wciąż rysować i rysować, gdyż rodzice byli zbyt zajęci kłótnią. Położyła się o godzinie 23. Zresztą, jak zwykle.

To tyle, mam nadzieję, że się Wam podoba, a drugi rozdział pojawi się nie długo. ;) Nawet nie próbuj kopiować. Mati ustawiła blokadę, żeby Was nie podkusiło ;). 

Pa! ;)

Kilka słów od serca ♥

,,Co tam dużo opowiadać. Dzień zwykły jak
każdy inny. Chodź gdyby tak pomyśleć
głębiej, znalazło by się troche niesamowitych
lecz niezwykle drobnych rzeczy, które
nie zdarzają się codziennie"♥

,,Zawsze chciałam mieć kogoś.
Kto będzie mnie kochał bezinteresownie.
Kto osłodzi moje życie niczym łyżeczka
cukru, w gorzkiej herbacie.
Do kogo zawsze mogę pójść.
Kto odejdzie odemnie tylko raz
a oddzieli nas śmierć"♥

Mati

czwartek, 9 maja 2013

Post bez tematu .__.

Siemka. Dziś post po trochu o wszystkim ale nie martwcie się, ani troche nudny !
Pewnie zauważyliście że blog ma nowy super wygląd ! Nie jest to moja zasługa lecz mojego kolegi któremu bardzo dziękuje :). Postaram się tu wprowadzić nowe ankiety, no i oczywiście duużo cytatów, wierszy i opowiadań. Ja raczej będę zajmować się tymi dwoma pierwszymi rzeczami, a Doma opowiadaniami :).
Tak czy inaczej będziemy inspirować. Bo chyba o to w tym blogu chodzi.

,,Brak nam odwagi by przyznać się komuś że
zależy nam na nim, i go kochamy, bo
musimy zaakceptować to w sobie,
a najbardziej dlatego że boimy się odrzucenia."

Mati

poniedziałek, 6 maja 2013

Pytanie

Mam pytanie do Was, gdyż to Wy czytacie tego bloga :). Nie wiem, czy zaczynać nowe opowiadanie, czy wstawiać fragmenty mojej książki. Jeśli się nie zdecydujecie, będę wstawiać fragmenty książki. Pytam się Was, bo pewnie uważacie, że książka jest nudna :D. Jeśli jednak się zdecydujecie na nowe opowiadanie, będę pisać "Świat zmienioną ręką" o dziewczynie, która przeszła amputacje ręki i musi uczyć się wszystkiego lewą. Czy napotka komplikacje? Zobaczymy :D.

Piszcie w komach "Życie Mai" lub "Świat zmienioną ręką". Dziękuję za wszystkie głosy :*
Pa! ;)

sobota, 4 maja 2013

Wiersz :)

Kolejny dzień bez niego jest koszmarem. Duszę się rzeczywistością.
Kąpię w łzach krystalicznych, które spadły za późno.

Jest za późno, żeby coś zmienić w przeszłości, i za wcześnie, by powrócić do teraźniejszości.
O ludzi trzeba walczyć!
Teraz staję przed tobą czując że krew spływa po mnie a blizny które ludzie ci wyrządzą zostają.

Ale tylko od ciebie zależy, czy będziesz żył dalej przeszłością, czy zakryjesz blizny rękawem i pójdziesz zmieniać...

Pierwsza notka od nowej autorki ;)

Cześć, piszę pierwszy post na tym blogu. W realu nazywam się Dominika, ale lubię ksywkę Doma. Będę pisać wiersze i opowiadania. Od razu mówię, w pisaniu wierszy nie jestem najlepsza. Co najwyżej układam rymowanki, a tak pisanie wierszy nie jest moją mocną stroną :D. Opowiadania nieźle mi wychodzą. Najwięcej na kompie mam z 2 lat Chociaż od tamtego czasu zmieniłam się, te opowiadania na prawdę mi się podobają. Nawet miałam zaczętą książkę. Po jej przeczytaniu (zapomniałam o co w niej chodziło) chciałam wiedzieć co będzie dalej. Teraz ją kończę :D. Jeśli chcecie żebym ją wstawiła... to chyba pozwolę Wam przeczytać jeden rozdział ;). Uprzedzam, kiedy to pisałam, byłam o wiele gorsza w pisaniu, więc bez zbyt dużej krytyki kochani :).

   Rzuciła się na łóżko. Rzuciła wszystko na ziemię telefon, plecak… Uważała ten dzień za beznadziejny. Praktycznie każdy dzień był taki. Chyba nie przypomina sobie dnia, który był taki ekstra, że z tej okazji postanowiła pójść na lody, na basen, do kina czy do sklepu kupić nowe ciuchy, a potem spokojnie sobie posłuchać muzy. Już nawet nie miała, po co płakać. Takim ciągłym płaczem tylko jeszcze bardziej pogorszyłaby sytuacje, ściągnęła na siebie uwagę i rozmazałaby sobie makijaż. Nienawidziła ściągać na siebie uwagi. Poza tym, po co? Uważała to za głupie i w ogóle nieodnoszące efektów. Przecież mogłaby przez to popsuć sobie reputacje, której i tak nie miała. Marzyła żeby przynajmniej jedna osoba ją rozumiała. Jedna, tylko jedna. Ale nie miała kogoś takiego. Nie miała w ogóle żadnej siostry, żadnego rodzeństwa, nawet żadnej rodziny. Za mamą zawsze tęskniła. Co noc modliła się za nią żeby trafiła do nieba, zawsze o niej myślała, gdy miała problem, nawet czasami jej się wydawało, że odpowiada jej, ale wiedziała, że to niemożliwe, że to tylko jej podświadomość, która próbuje rozwiązać problem, podczas kiedy Maja myślała o osobie, która pomagała jej w tym do 5 roku życia. Był to rok 2005. W tym dniu mama zmarła na raka, którego wykryto rok wcześniej. Musiała zostać pod opieką ojca, który po śmierci matki zaczął pić. Nie mógł znieść tego, co stało się z jej żoną. Wyrzucili go z pracy za przychodzenie do pracy w czasie, kiedy jest pijany. Przestali zarabiać pieniądze. Było coraz trudniej. Pewnego dnia wychowawczyni zauważyła, że dziewczynka nie nosi do szkoły kanapek od tygodnia. Zadzwoniła gdzie trzeba i potem wszystko się potoczyło swoim rytmem. Maję zabrali do domu dziecka( nie miała żadnego krewnego, który mógłby się nią zająć), a potem nienawidziła ojca przez całe życie za to, co jej zrobił. Nawet nie starał się utrzymać się z nią kontaktu. Albowiem uważał Maję za małe, rozwydrzone, niegrzeczne dziecko. Maję to bardzo bolało i zostawiło ranę w jej sercu na całe życie. Dlatego musiała siedzieć w domu dziecka, w którym nikt jej nie lubił, nikt jej nie kochał, w którym każdy myślał, że nie warto jej lubić. Z czasem przyzwyczaiła się do tego, lecz często to było powodem do smutku.
   W domu dziecka panowała pewna zasada dotycząca urządzania urodzin. Zwykle dzieciaki urządzały przyjęcia w swoich pokojach, zapraszali kolegów z pokojów obok, a także ze szkoły. Maja nie zapraszała nikogo, nie obchodziła urodzin, nie otrzymywała prezentów. Nie lubiła tego. Nienawidziła swojego życia, a więc nie świętowała jego początku. Jednak była wierząca i zawsze modliła się dziękując za to, że przyszła na świat, choć nie lubiła wszystkiego, co ją otaczało. Jedyne dobre wspomnienia miała z dzieciństwa, w czasie zabaw z mamą, z dziadkami, kiedy jeszcze żyli. Niektórzy zapraszali je na swoje urodziny z litości. Nie lubiła czegoś takiego jak robienie czegoś z litości. W tym momencie mogłoby się wydawać, że Maja to strasznie kapryśne dziecko, które nie lubi dosłownie niczego. Lecz to jest nie prawda. Maja bardzo lubi wiele rzeczy. Niestety, często świat jest przeciwko niej i ciężko jej się cieszyć życiem, dlatego w takim monecie zamiast powiedzieć prosto z mostu powiedzieć, co jej leży na sercu, mówi po prostu „nie lubię”. Nikt nie zna jej historii, jej myśli, jej marzeń. Przynajmniej myślała tak, dopóki…


To tyle, pierwszy rozdział z dwóch lat :D. Mam nadzieję, że się Wam podoba :)

Pa! ;)

czwartek, 2 maja 2013

Blog wróci do użytku !

Hej, blog wraca do użytku. Będą tu umieszczane cytaty, krótkie opowiadania i wiersze. Ich autorem będę ja lub kiedy nie będę miała motywacji - będę je ściągać z internetu. Wtedy podam oczywiście autora, datę, jakiś link do strony autora, lub strony z której ściągnęłam dany cytat, wiersz czy cokolwiek. Czytelnikom radzę by w internecie PRZESTRZEGAĆ PRAW AUTORSKICH. Jest do niesamowicie ważne ! Nikt nie chciał by pewnie by jego dzieło zostało skopiowane i podpisane innym nazwiskiem. Prawda ? Dlatego proszę nie kopiować moich. Dziś jeszcze pozmieniam wygląd tego bloga i wstawie dodatki jednak narazie proszę o cierpliwość :). Tu macie kilka blogów (niektóre są moje, niektóre moich koleżanek a niektóre wspólnie prowadzone) :
link
link
link

Mati